Dlaczego moje dziecko nie chce czytać?
Słów kilka o współczesnym analfabetyzmie, długotrwałej uwadze wolincjonalnej oraz błędach w nauczaniu czytania.
Analfabetyzm to brak umiejętności czytania, pisania i liczenia u osób powyżej 10 roku życia. Dzięki obowiązkowi szkolnemu analfabetyzm został zneutralizowany. Czy aby na pewno?
Analfabetyzm ma swoje dwa odłamy.
Analfabetyzm wtórny – cechuje osoby, u których wyżej wymieniony tercet zanikł
Analfabetyzm funkcjonalny – cechuje osoby, które powyższych umiejętności nie potrafią wykorzystać w praktyce, tzn.:
– czytają instrukcję obsługi, lecz nie rozumieją
– nie rozumieją zapisu rozkładu jazdy pociągów
– mają problem z obliczeniem reszty w sklepie
– wypełnienie najprostszego druku urzędowego jest dla nich wyzwaniem nie do przejścia
Mówi się często, że poza czytanie, pisaniem i liczeniem szkoła nie uczy niczego co przydaje się w codziennym życiu. Dlaczego zatem tak wielu z nas ma problem z chociażby jedną przytoczoną wcześniej sytuacją?
Powody są dwa.
Brak rozwoju
Naukowcy za głównego winowajcę uznają brak rozwoju po ukończeniu szkoły.
Znane powiedzenie „nieużywany organ zanika” w tym przypadku ma częściowe pokrycie z rzeczywistością.
Częściowe, ponieważ owy organ nie tyle zanika, co się przebudowuje. Dostosowuje się do zmian, którym jest poddawany. A mowa tu oczywiście o naszym neuroplastycznym mózgu.
Ale zaraz! Chwila moment...
Przecież czytamy dużo. Wpisy w mediach społecznościowych, artykuły, nagłówki w wyszukiwarce, wiadomości tekstowe, więc skąd problem?
Jednak to co różni powyższe czytanie od czytania książek to głębokość przetwarzania oraz zdolność do długotrwałego skupienia.
Czytanie „internetowe” przypomina raczej skanowanie tekstu w poszukiwaniu konkretnych informacji.
Czytanie choćby 10 stron książki wymaga skupienia wolincjonalnej uwagi na czarnym, monotonnym, linearnym tekście. Co ważne – nie pobudza tak produkcji dopaminy, która zwana jest neuroprzekaźnikiem „chcę więcej tu i teraz”. Poziom dopaminy jest zdecydowanie wyższy podczas konsumowania krótkich, internetowych treści, gdyż dostarcza pożądanego bodźca szybciej i częściej.
A jaki jest drugi powód?
Czytanie to wysiłek
Większość Polaków nie lubi czytać, a już zdecydowana większość nie rozpatruje czytania książek jako formy relaksu, ponieważ wymaga ono skupienia, które męczy.
Według raportu Biblioteki Narodowej tylko 38% osób zadeklarowało, że między jesienią 2021r., a wiosną 2022r. przeczytało co najmniej jedną książkę.
W odpowiedzi na te pogarszające się z roku na rok dane w ramach różnego rodzaju projektów obywatelskich organizowane są akcje promujące czytanie, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży.
Rodzice narzekają, że ich pociechy, nic tylko smartfon-tablet-konsola-smartfon-telewizja-laptop, a książki to nie.
„Ja w ich wieku to książka za książką (…) Kiedyś to się czytało, kiedyś to były lektury! (…) Przynajmniej wyszliśmy na ludzi” itp.
Tylko zastanów się, czy można to w ogóle porównywać? Moim zdaniem absolutnie nie.
Po pierwsze - czy ci rodzice czytaliby tyle, gdyby w ich dzieciństwie wokół nich była tak wszechobecna i atrakcyjna technologia?
A po drugie – czy ci sami rodzice czytają tyle samo dzisiaj? Albo czy w ogóle czytają książki? Chociaż jedną w miesiącu?
Dobrze wiemy, że dzieci uczą się przez modelowanie, a zatem nie uświadczysz u swojego dziecka zamiłowania do literatury, jeśli ono nie podejrzy tej miłości u Ciebie.
I nawet jeśli lubisz czytać i czytasz regularnie, jednak robisz to tylko wtedy, kiedy dziecko śpi lub gdy nie ma go w domu, to niestety nie dojdzie tutaj do tej obserwacji, która pociągnie za sobą dalszy ciąg zdarzeń.
Jednak problem jest nieco bardziej złożony i dotyczy tego w jaki sposób dziecko jest uczone czytania. A jest on
TOTALNIE NIEZGODNY Z TYM, JAK UCZY SIĘ NASZ MÓZG!
Jakie zatem są błędy popełniane podczas tradycyjnej nauki czytania, które utrudniają rozumienie czytanego tekstu, spowalniają czytanie i zniechęcają do niego?
10 błędów tradycyjnej nauki czytania
1. Rozpoczynanie nauki od poznania liter
Jedną z zasad, według której nasz mózg się uczy, jest zasada ‘od ogółu do szczegółu’. Zwróć uwagę, że nikt nie zabiera się do gotowania polędwicy w sosie kurkowym, zanim nie opanuje chociażby jajecznicy. Nikt nie uczy się czasu Past Perfect Continous, jeśli nie opanuje „odmień być”. Żaden gimnastyk nie opanuje salta, zanim nie nauczy się przewrotów. Dlatego rozpoczynanie nauki od szczegółowych liter nieuczonych w kontekście utrudnia proces, wydłuża go, a także prowadzi do błędu numer 2.
2. “Czytaj powoli”
Poproś dziecko, które dopiero uczy się czytać o przeczytanie na głos jakiegoś słowa. Prawdopodobnie wykona to w ten sposób: – P-I-E-R-O-G-I… Pierogi!
Wyobraź sobie teraz, że ma ono przeczytać opowiadanie składające się z raptem 30 słów. Nie wiem jak Ty, ale ja już na samą myśl zaczynam się męczyć.
A przecież dobrze wiemy, że kolejność liter nie ma, aż tak wielkiego znaczenia, ponieważ mózg postrzega słowo jako całość. Deowdem są pzereontnwae zndaia, w kóthccrh tlkyo priezswza i otsainta lrieta w socwłah są na wśałiywcm msjcieu. Zamiast uczyć liter jako pojedynczych tworów, lepiej uczyć ich w kontekście, tak jak to w zwyczaju ma nasz mózg.
3. Subwokalizacja, czyli czytanie na głos
Na pewno wiesz o istnieniu kursów szybkiego czytania. Jednym z jego „sekretów” jest wygaszenie tzw. wewnętrznego lektora. W każdym z nas bowiem siedzi Krystyna Czubówna utrudniająca szybkie czytanie, dlatego, że słyszymy „jej” głos podczas czytania.
Dla języka polskiego maksymalna liczba wypowiadanych słów to ok. 300 na minutę. Za to czytać można nawet z prędkością 10 tysięcy (rekord Polski to 36 tysięcy, a świata 46 tysięcy). Pozbycie się wewnętrznego lektora jest kluczowe dla poprawienia szybkości czytania. Lepiej zapobiegać niż leczyć, dlatego rozwiązaniem jest nauka czytania ograniczająca wypowiadanie czytanych słów do absolutnego minimum.
4. Uczenie nazw liter
A, Be, Ce, De, E, eF, Gie… W żaden sposób nie przyczynia się do nauki czytania, gdyż w kontekście brzmią one zupełnie inaczej. Wystarczy wziąć na tapet kilka polskich słów, np. babcia, szambo, ciężarówka, lokomotywa.
5. Wykorzystywanie do nauki czytania kolorowych obrazków.
W swoim menu w smartfonie masz ikony oraz napisy aplikacji. Ile razy zwracasz uwagę na napis uruchamiając aplikację? Podejrzewam, że nigdy, a być może nawet nie wiesz, że te opisy tam są. Obraz jest dużo ciekawszy w odbiorze i szybszy w odczycie, dlatego skupia uwagę na sobie, przez co te czarne, nudne literki nie wspomogą nauki czytania.
6. DRUKOWANE LITERY
Zapis w całości drukowany rzadko występuje w książkach, dlatego poświęcanie czasu na poznanie liter w tej formie można wykorzystać zdecydowanie lepiej.
7. A jak aparat, B jak bibuła….
Zapewne już wiesz dlaczego nie jest to dobra forma. Podsumujmy to zatem raz jeszcze – najlepiej uczyć czytania w kontekście ogólnym.
8. Uczenie zdrobnień
Brzmią uroczo, jednak wprowadzają lekki zamęt w głowie dziecka. Ponadto zazwyczaj wydłużają przez co dodatkowo komplikują wyraz. Rozpoczynaj naukę od oficjalnej wersji słów.
9. Nudaaaaa….
Chyba każdy z nas doświadczył tego stanu, kiedy padało hasło „X proszę zacznij czytać akapit, a później po kolei aż do Y”. Lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Ani to trening czytania, ani nauka materiału. Sesja nauki czytania ma być krótka, aby pozostawiać niedosyt. Ciekawość jest paliwem niezbędnym do zapamiętywania.
10. Sprawdzian
Najskuteczniejszym sposobem zweryfikowania czy dany materiał został opanowany prawidłowo jest oczywiście sprawdzian. I nawet jeśli nie podlega on ocenie u wielu może budzić ogromny stres. Sama pamiętam z czasów szkolnych, jak cała klasa naśmiewała się z dziewczyny nieumiejącej płynnie czytać. Atmosfera gęstniała, a lekcja stawała się okropieństwem. Stres blokuje efektywną naukę, a weryfikacja czytania wcale nie musi następować poprzez głośne odczytywanie tekstu.
Podsumowując
Rozwijaj się przez całe życie. Czytaj książki lub gazety, które Cię interesują. Kształtuj możliwości umysłu i dbaj o równowagę między trybem online/offline. Rób to dla rozwoju intelektualnego własnego oraz dzieci, które uczą się zachowań i postaw poprzez naśladowanie, a nie słuchanie złotych rad.
Unikaj przekonań “taki już jestem”, “nic się nie da z tym zrobić”. Pamiętaj, że uwagę można trenować. Im częściej poddajesz się kilkudziestominutowej lekturze, tym bardziej wytrenowane stają się ścieżki neuronalne odpowiedzialne za skupienie na jednej rzeczy przez dłuższy czas.
Rozeznaj się w temacie alternatywnych metod nauki czytania lub kursów szybkiego czytania. Te pierwsze pomogą nauczyć się tej czynności w przyjaźniejszy dziecku i umysłowi sposób. Te drugie naprawią błędy, odczarują czytanie, a także stanowią świetny sposób na walkę z dysleksją.